2016-02-06
Orędzie Papieża Franciszka na XXIV Światowy Dzień Chorego 2016 r.
Zawierzmy się Jezusowi miłosiernemu jak Maryja:
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5)
Drodzy bracia i siostry,
XXIV Światowy Dzień Chorego jest dla mnie okazją, by w szczególny
sposób być blisko was drodzy chorzy, a także osób, które się wami
opiekują.
Ponieważ ten Dzień będzie uroczyście obchodzony w Ziemi Świętej pragnęrozważyć ewangeliczny opis wesela w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-11), gdzie Jezus dokonał pierwszego cudu na prośbę swojej Matki. Wybrany temat – „Zawierzmy się Jezusowi miłosiernemu jak Maryja: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5) wpisuje się bardzo dobrze w obchody Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia. Uroczysta
Msza św. 11 lutego 2016 r., w liturgiczne wspomnienie Najświętszej
Maryi Panny z Lourdes, będzie celebrowana właśnie w Nazarecie, gdzie
„Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). W
Nazarecie również, zgodnie z przekazem ewangelisty Łukasza, Jezus
rozpoczął swoją zbawczą misję odnosząc do siebie słowa proroka Izajasza:
„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie,
abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym
przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski
od Pana” (4, 18-19).
Choroba, zwłaszcza ciężka, zawsze wywołuje kryzys w ludzkiej
egzystencji i niesie ze sobą głębokie pytania. W pierwszej chwili może
niekiedy wywołać bunt: dlaczego mnie to spotkało? Może prowadzić do
rozpaczy, do przekonania, że wszystko stracone, że nic już nie ma
sensu...
W tych sytuacjach wiara w Boga jest, z jednej strony, wystawiona na
próbę, a jednocześnie ujawnia swą pozytywną moc. Nie dlatego, że dzięki
wierze znika choroba czy ból, czy też pytania, jakie one rodzą, lecz
dlatego, że daje ona klucz, który pozwala odkryć głęboki sens tego, co
przeżywamy, pozwala nam zobaczyć, że choroba może być drogą do większej
bliskości z Jezusem, który idzie u naszego boku, dźwigając krzyż. Ten
klucz daje nam Maryja, Matka, która dobrze zna tę drogę.
Na weselu w Kanie Galilejskiej Maryja jawi się jako kobieta
zatroskana, która widzi ważny problem nowożeńców: skończyło się wino,
symbol świątecznej radości. Dostrzega Ona trudność, traktuje ją jako
swoją własną, w dyskretny sposób zaczyna natychmiast działać. Nie stoi i
patrzy obojętnie, nie traci czasu na osądzanie, lecz zwraca się do
Jezusa i przedstawia Mu problem: „Nie mają wina” (J 2, 3). A
kiedy Jezus daje Jej do zrozumienia, że nie nadeszła jeszcze Jego
godzina, by się objawił (por. w. 4), Maryja mówi do sług: „Zróbcie
wszystko, cokolwiek wam powie” (w. 5). Wówczas Jezus dokonuje cudu,
przemieniając znaczną ilość wody w wino, które okazuje się najlepsze na
całym weselu. Czego uczy nas tajemnica wesela w Kanie Galilejskiej w
odniesieniu do Światowego Dnia Chorego?
Uczta weselna w Kanie jest ikoną Kościoła: w centrum jest miłosierny
Jezus, który czyni znak; wokół Niego są uczniowie, zalążek nowej
wspólnoty; blisko Jezusa i Jego uczniów jest Maryja, Matka
opatrznościowa i prosząca. Uczestniczy Ona w radości zwykłych ludzi i
przyczynia się do tego, by była jeszcze większa; oręduje u swojego Syna
dla dobra nowożeńców i wszystkich gości. A Jezus nie odmawia prośbie
swojej Matki. Ileż nadziei dla nas wszystkich w tym wydarzeniu! Mamy
Matkę, której oczy są czujne i dobre jak oczy Syna; Jej macierzyńskie
serce jest pełne miłosierdzia, jak On; Jej ręce chcą pomagać, jak ręce
Jezusa, które łamały chleb dla łaknących, które dotykały chorych i ich
uzdrawiały. Napełnia nas to ufnością i otwiera na łaskę i miłosierdzie
Chrystusa. Wstawiennictwo Maryi pozwala nam zaznać pociechy, za którą
apostoł Paweł błogosławi Boga: „Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego,
Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy. Ten,
który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli pocieszać
tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, której doznajemy od
Boga. Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej
doznajemy przez Chrystusa pociechy (2 Kor 1, 3-5). Maryja jest Matką pocieszenia, która pociesza swoje dzieci.
W Kanie Galilejskiej zarysowują się cechy wyróżniające Jezusa i Jego
misję: On jest Tym, który pomaga osobom w potrzebie i w trudnej
sytuacji. I rzeczywiście w swojej mesjańskiej posłudze uzdrowi wielu z
chorób, dolegliwości, uwolni od złych duchów, obdarzy wzrokiem
niewidomych, sprawi, że chromi będą chodzić, przywróci trędowatym
zdrowie i godność, wskrzesi umarłych, będzie głosił ubogim dobrą nowinę
(por. Łk 7, 21-22). Prośba Maryi podczas przyjęcia weselnego,
podszepnięta przez Ducha Świętego Jej macierzyńskiemu sercu, ujawniła
nie tylko mesjańską moc Jezusa, ale także Jego miłosierdzie.
W trosce Maryi odzwierciedla się czułość Boga. Ta czułość uobecnia
się w życiu licznych osób, które są blisko chorych i potrafią zrozumieć
ich potrzeby, nawet najbardziej niedostrzegalne, ponieważ patrzą oczami
pełnymi miłości. Ileż razy mama przy łóżku chorego dziecka, czy syn
opiekujący się starszym rodzicem, bądź też wnuk będący blisko dziadka
lub babci składa swoje prośby w ręce Matki Bożej! Dla drogich nam osób,
które cierpią z powodu choroby, prosimy przede wszystkim o zdrowie; sam
Jezus objawił obecność królestwa Bożego właśnie przez uzdrowienia:
„Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie:
niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni,
głusi słyszą, umarli zmartwychwstają” (Mt 11, 4-5). Lecz miłość
ożywiana przez wiarę sprawia, że prosimy dla nich o coś więcej niż
zdrowie fizyczne: prosimy o pokój, o pogodę ducha w życiu, która rodzi
się w sercu i jest darem Boga, owocem Ducha Świętego, którego Ojciec
nigdy nie odmawia tym, którzy Go o to z ufnością proszą.
W scenie z Kany Galilejskiej oprócz Jezusa i Jego Matki są też osoby
nazwane „sługami”, którzy otrzymują od Niej tę wskazówkę: „Zróbcie
wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5). Rzeczywiście cud
następuje za sprawą Chrystusa, jednakże do dokonania nadzwyczajnego
znaku chce On posłużyć się ludzką pomocą. Mógłby sprawić, by wino
pojawiło się bezpośrednio w stągwiach, lecz chce włączyć we współpracę
ludzi i prosi sługi, by napełnili je wodą. Jak cenne i miłe Bogu jest
bycie sługami drugich! Bardziej niż cokolwiek innego upodabnia nas to do
Jezusa, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć” (Mk 10, 45). Te bezimienne postaci z Ewangelii uczą nas bardzo wiele. Nie
tylko okazują posłuszeństwo, ale okazują je wielkodusznie: napełniają
stągwie po brzegi (por. J 2, 7). Ufają Matce Jezusa i wykonują szybko i dobrze to, o co są proszone, bez narzekania, bez kalkulacji.
W tym Światowym Dniu Chorego możemy prosić Jezusa miłosiernego, przez
wstawiennictwo Maryi, Jego i naszej Matki, aby obdarzył nas wszystkich
gotowością służby potrzebującym, a konkretnie naszym braciom i siostrom
chorym. Niekiedy posługa ta może być męcząca, ciężka, ale jesteśmy
pewni, że Chrystus Pan nie omieszka przeobrazić naszego ludzkiego
wysiłku w coś boskiego. My również możemy być rękami, ramionami,
sercami, które pomagają Bogu w dokonywaniu cudów, często ukrytych. My
również, zdrowi lub chorzy, możemy ofiarować nasze trudy i cierpienia,
jak tę zwykłą wodę, która wypełniła stągwie na weselu w Kanie
Galilejskiej i została przemieniona w najlepsze wino. Pomagając
dyskretnie osobom cierpiącym, podobnie jak w chorobie, bierzemy na swoje
barki codzienny krzyż i idziemy za Mistrzem (por. Łk 9, 23) i choć spotkanie z cierpieniem będzie zawsze tajemnicą, Jezus pomaga nam odsłonić jego sens.
Jeśli będziemy umieli słuchać głosu Tej, która mówi również do nas:
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, Jezus zawsze będzie przemieniał
wodę naszego życia w wyborne wino. Tym samym ten Światowy Dzień
Chorego, obchodzony uroczyście w Ziemi Świętej pomoże urzeczywistnić
życzenie, które wyraziłem w Bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz
Miłosierdzia: „Niech ten Rok Jubileuszowy, przeżyty w miłosierdziu,
ułatwi spotkanie z [judaizmem i z islamem] oraz z innymi szlachetnymi
tradycjami religijnymi; niech sprawi, że staniemy się bardziej otwarci
na dialog, aby poznać się lepiej i wzajemnie zrozumieć; niech
wyeliminuje wszelkie formy zamknięcia i pogardy i odrzuci wszelką
przemoc i dyskryminację” (por. Misericordiae Vultus,
23). Każdy szpital czy klinika mogą być widzialnym znakiem i miejscem
promowania kultury spotkania i pokoju, gdzie doświadczenie choroby i
cierpienia, a także profesjonalna i braterska pomoc przyczyniają się do
przezwyciężenia wszelkich granic i podziałów.
Przykładami tego są dla nas dwie siostry zakonne kanonizowane w maju
tego roku: św. Maria Alfonsyna Danil Ghattas i św. Maria od Jezusa
Ukrzyżowanego Baouardy, dwie córki Ziemi Świętej. Pierwsza była
świadkiem łagodności i jedności; dawała wyraźne świadectwo tego, jak
ważne jest, byśmy stawali się odpowiedzialni za siebie nawzajem, byśmy
żyli wzajemnie sobie służąc. Druga, kobieta prosta i niewykształcona,
była posłuszna Duchowi Świętemu i stała się narzędziem spotkania ze
światem muzułmańskim.
Wszystkim, którzy służą chorym i cierpiącym, życzę, by ożywiał ich
duch Maryi, Matki Miłosierdzia. „Słodycz Jej spojrzenia niech nam
towarzyszy w tym Roku Świętym, abyśmy wszyscy potrafili odkryć radość z
czułości Boga” (por. tamże, 24) i aby odzwierciedlała się ona w
naszych sercach i w naszych gestach. Powierzajmy wstawiennictwu
Najświętszej Maryi Panny lęki i utrapienia razem z radościami i
pociechą. Do Niej zwracajmy się w modlitwie, aby kierowała na nas swoje
miłosierne oczy, zwłaszcza w chwilach bólu i byśmy za Jej sprawą byli
godni kontemplować dziś i na wieki Oblicze miłosierdzia, jej Syna
Jezusa.
Do tej modlitwy za was wszystkich dołączam moje Apostolskie Błogosławieństwo.
Watykan, 15 września 2015 r.
Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej
Franciscus